"Tylko martwi nie kłamią" - Katarzyna Bonda - Recenzja
- ksiazkimojamilosc
- 5 sty 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 18 gru 2021

⭐⭐⭐⭐/5
„Tylko martwi nie kłamią” to druga książka o przygodach psychologa śledczego Huberta Meyera. Drugie spotkanie z Meyerem oceniam jako zdecydowanie lepsze niż pierwsze, bardziej płynne i rzeczowe.
Profiler znowu ma pełne ręce roboty i musi ogarniać zbyt wiele spraw jednocześnie. W tej części Meyer pomaga swojemu dobremu przyjacielowi Szerszeniowi rozwikłać sprawę zabójstwa, do którego doszło w jednej z katowickich kamienic. Już na początku lektury można zauważyć, że z tą sprawą coś jest ewidentnie nie tak.
Ofiara morderstwa to potentat w branży recyklingu, czyli Schmidt tytułowany „śmieciowym baronem”. Żeby było jeszcze dziwniej mężczyzna nie zginął w swoim mieszkaniu, a w mieszkaniu znanej pani seksuolog. Dosyć szybko okazuje, że powyższa sprawa jest powiązana ze zbrodnią, która miała miejsce w tej samej kamienicy 17 lat temu.
Trzeba przyznać, że autorka stworzyła zaiste zawiłą intrygę. Czasem tak rozległą, że wręcz nieprawdopodobną. Historia jest przeplatana tak mnóstwem wątków, które są aż podejrzane i jakby podejść do tego zdroworozsądkowo, wręcz niemożliwe. Cała historia zabójstwa ma mnóstwo wątków oraz bardzo, bardzo wiele osób podejrzanych. Wszystko komplikuje się na skutek odkrywania co raz to nowych powiązań z dawną sprawą. Gdy w grę zaczynają wchodzić duże pieniądze, okazuje się, że świadkowie przestają być przydatni.
Bonda stworzyła intrygę tak idealną, że wydaje się wręcz być zupełnie oderwana od rzeczywistości. Trzeba przyznać, że autorka nie zapomniała, jak również nie pominęła żadnego z wątków, co przy tak dużej powieści może być trudne. Zakończenie książki może zaskoczyć, jedyne co mogę zdradzić, to małe rozgoryczenie, że właśnie wszystko potoczyło się w kierunku, który nie do końca był zgodny z moimi oczekiwaniami ;)
W książce pojawił się również wątek miłosny, a nawet scena erotyczna. Owszem jest w porządku, jednak bez większych oczekiwań.
Kreacje bohaterów w „Tylko martwi nie kłamią” są zdecydowanie bardziej pełniejsze, co stanowi duży plus dla autorki. Dobrze znany Hubert Meyer staje się w tej części bardziej wyrazisty, z resztą podobnie jak pani prokurator Weronika Rudy. Każda z tych postaci ma swoje potwory schowane w szafie, życie prywatne, lęki i przywary, które autorka bardzo trafnie przedstawiła.
Rozwlekłość akcji, wielość wątków oraz objętość książki mogą być nużące, jednak ja już od „Sprawy Niny Frank” zakochałam się w piórze Pani Kasi i ciągle nie mam dosyć.
Research jaki wykonuje autorka nadal jest na najwyższym poziomie, a kreacje bohaterów na pewno zasługują na bardzo duży plus. Niestety historia miejscami trochę się wlecze, a książka nie nadaje się do pochłonięcia w jedną noc. No i ta zbyt idealna intryga, która zdaje się być aż za mało realna.
Ale to nic.
Przede mną „Florystka”, która podobno jest jedną z najlepszych książek autorki.
Comments