"Motylek" - Katarzyna Puzyńska - Recenzja
- ksiazkimojamilosc
- 6 lut 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 18 gru 2021

⭐⭐⭐⭐/5
Cała seria o Lipowie Kasi Puzyńskiej była moim wymarzonym prezentem urodzinowym. Słyszałam dużo dobrego na temat książek Pani Kasi i z niecierpliwością wypatrywałam kuriera z urodzinową przesyłką.
I w końcu stało się i błyskawicznie sięgnęłam po lekturę „Motylka”. Oczywiście się nie zawiodłam. Jednak zaczynając od początku.
Główna bohaterka Weronika Nowakowska jest z wykształcenia psychologiem. Mogłoby się zatem wydawać, że kto, jak kto, ale ona potrafi sobie radzić z różnymi życiowymi przeciwnościami. Niestety rozwód z mężem bardzo ją przytłoczył i dlatego postanawia uciec od poprzedniego życia i podejmuje decyzję, by zamieszkać w małej wsi o nazwie Lipowo. To taki typ wsi, gdzie diabeł mówi dobranoc i miejsce gdzie absolutnie nic złego wydarzyć się nie może.
Ale czy na pewno? Jak się okazuje wszystko ma swój czas, a sielski spokój zostaje zakłócony przez tajemniczą i brutalną śmierć zakonnicy. Początkowo wydaje się ona być zwykłym wypadkiem. Pozory jednak potrafią mylić i być zgubne.
Intryga w „Motylku” jest poprowadzona bardzo ciekawie, a dwutorowa narracja wciągnęła mnie od samego początku. W książce prowadzone są dwa główne wątki czasowe. Pierwszy dotyczy tego, co dzieje się aktualnie w Lipowie. Drugi natomiast to dość tajemnicza i nieraz przerażająca historia nieznanej rodziny żyjącej kilkanaście lat wcześniej.
W książce zostało zwartych bardzo wiele prawdziwych historii, z których wyłania się powieść zabawiona wątkiem społecznym i socjologicznym. W Lipowie spotykają się najróżniejsi ludzi, a ich życiowe losy wzajemnie się przeplatają. i poznajemy ich historie. Każda z postaci przedstawia inną grupę społeczną oraz inny charakter. I tutaj pojawił się dla mnie pierwszy mankament. Moim zdaniem w książce dzieje się aż nazbyt dużo. Czasem nie wiedziałam, na kim bardziej się skupić, kogo polubić a kogo znienawidzić.
Czarny charakter w książce został ukazany bardzo dobrze, mimo że dopiero pod koniec mamy możliwość dowiedzieć się, kim on jest naprawdę. Nie przeszkadza to jednak autorce w podrzucaniu czytelnikowi fałszywych tropów.
Co do samej fabuły jestem trochę rozdarta. Naprawdę mnie ona wciągnęła i z wypiekami na twarzy czytałam o kolejnych poczynaniach bohaterów, ale miejscami wydawała mi się strasznie chaotyczna. Brakowało mi w niej jednego konkretnego, głównego nurtu, którym mogłabym spokojnie podążyć. A może właśnie nigdy tak miało się nie wydarzyć i był to celowy zabieg autorki?
Największa bolączką dla mnie jest niestety postać Klementyny Kopp. Sama nie wiem jak mam ją interpretować i jakimi uczuciami ją obdarzyć. Liczyłam na to, że okaże się ona takim światełkiem w tunelu, które pokieruje wszystkie wątki w jedno miejsce. Nawet nie wiecie, jaka wręcz złość mnie ogarnęła, gdy tak się nie stało. Z czystym sumieniem mogę ją zapisać do najbardziej irytujących postaci, które dotychczas spotkałam. Jej zachowanie oraz sposób wysławiania się strasznie mnie denerwowały. I te słowa "Stop. Czekaj", ach na samą myśl mam dreszcze.
„Motylek” nie jest powieścią złą. Z pewnością patrzę na niego, jako na debiut literacki, który jest całkiem niezłym i obiecującym początkiem kariery. Książka nie jest idealna, ale wystarczająco ciekawa, by zanurzyć się w tę historię na długi czas.
Z przyjemnością przekonam się jak w ciągu kolejnych lat zmienił się warsztat autorki, tym bardziej, że przede mną jeszcze kolejne 11 tomów :)
Comments