"Florystka" - Katarzyna Bonda - Recenzja
- ksiazkimojamilosc
- 11 sty 2021
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 18 gru 2021

⭐⭐⭐⭐⭐/5
„Florystka” to już trzecia powieść, w której główną rolę odgrywa Hubert Meyer, będący policyjnym profilerem, a zasadzie teraz już byłym policyjnym profilerem. Dlaczego byłym? Hubert w ostatnim prowadzonym przez siebie śledztwie popełnił błąd, po czym uniósł się honorem i w konsekwencji czego odszedł z policji. Meyer zamieszkał w domku na mazurskiej wsi, odziedziczonym po rodzicach, i… zaczął się nudzić. Kiedy więc stary przyjaciel prosi go o pomoc w śledztwie dotyczącym porwania dziewięciolatki, profiler decyduje się włączyć w sprawę.
Do przeczytania "Florystyki" zbierałam się bardzo długo. Sporo też czasu zajęła mi decyzja o napisaniu odczuciach, jakie pojawiły się u mnie po przeczytaniu tej książki.
Na początku muszę przyznać, że "Florystka" mnie poruszyła. Bardzo i książka stała się dla mnie niesamowicie bliska. Czytając jak Ola Jekel zatraciła się w żałobie po stracie syna było dla mnie też wewnętrznym oczyszczaniem. Gdy mamy kogoś, kto daje nam siłę do życia, kto sprawia, że dzięki tej osobie chcemy wstawać rano z łóżka, to bezcenny dar. Strata takiej osoby boli podwójnie. Nie tracimy tylko osoby, która odchodzi. Tracimy też siebie. I właśnie ten aspekt mistrzowsko ujęła Katarzyna Bonda.
Pokazanie patologii panujących w rodzinach i ich wpływie na życiowe decyzje bohaterów w ich późniejszym życiu, to sfera ważna do akcentowania dla rodziców. Bo każda decyzja rodzica kształtuje dziecko. Niekoniecznie w dobry sposób. Doskonale widać to na przykładzie Basi Sochackiej. Zazdrość prowadzi do zguby. Taki wniosek można wysnuć po lekturze niniejszej powieści. Bądźmy wdzięczni za to, co mamy i co jest nam dane. Eliza Fal doskonale się przekonała, że nic nie jest nam dane na stałe. O wszystko trzeba się starać, rozmawiać, pomagać. Żaden człowiek nie stanowi naszej własność.
Comments