top of page

"Dom na wzgórzu" - Peter James - Recenzja

  • ksiazkimojamilosc
  • 7 kwi 2021
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 18 gru 2021


⭐⭐⭐⭐/5


Trzeba przyznać, iż powieści grozy mają jedno podstawowe i zasadnicze zadanie – muszą zjeżyć włosy na głowie i wzbudzić prawdziwy strach w czytelniku, tak, by miał on przez co najmniej kilka wieczorów problem ze zgaszeniem w sypialni światła. Chociaż gatunek ten opiera się na bardzo zbliżonych, niemal powtarzalnych schematach, to umiejętnie budowana atmosfera potrafi sprawić, że książka spełnić może oczekiwania miłośników gatunku.


„Dom na wzgórzu” Petera Jamesa to opowieść o nawiedzonym domu i mieszkańcach, którzy bezskutecznie próbują okiełznać występujące zjawiska nadprzyrodzone. Jak na swój gatunek jest to powieść bardzo poprawna i momentami potrafiąca wzbudzić w czytelniku strach, poczucie niepokoju czy wszechogarniającego lęku.


Ale o czym jest książka? Zacznijmy od początku.

Ollie Harcourt, to trzydziestodziewięcioletni projektant stron internetowych, który wraz z żoną Caro i dwunastoletnią córką Jade kupują i przeprowadzają się do imponującej gregoriańskiej willi, położonej na wzgórzu o dźwięcznej nazwie Cold Hill. Dom jest ogromny, ale przy tym wyjątkowo i nad wyraz zaniedbany. Remonty, jakie czekają nowych właścicieli, przerastają nie tylko ich wyobrażenia, ale przede wszystkim dostępne fundusze i możliwości finansowe. Z czasem okazuje się też, że w rzeczywistości jest o wiele gorzej niż pierwotnie zakładano. Postępujące prace remontowe odsłaniają kolejne zaniedbania czy wręcz uszkodzenia domu – od niesprawnej instalacji wodociągowej, poprzez uszkodzoną elektryczną i grzewczą, nie mówiąc już o wszędobylskiej wilgoci na ścianach czy chociażby dramatycznym stanie dachu i piwnic czy podparć.


Niestety, w domu – poza nieustającymi usterkami – zaczyna dziać się coś dziwnego i niepokojącego. Początkowe przemykające przez atrium cienie nabierają coraz wyraźniejszych kształtów, a wywoływane najprawdopodobniej przez nadprzyrodzone istoty sytuacje i zjawiska początkowo budzą w rodzinie Harcourtów niepokój, a z czasem również przerażenie, strach o własne bezpieczeństwo i życie. Czego tak naprawdę Harcourtowie nie wiedzą o domu Cold Hill, a czego powinni byli się dowiedzieć przed podjęciem decyzji o zakupie posiadłości? Kim są mieszkańcy otaczającej posiadłość wioski i dlaczego tak niewiele wiedzą o historii domu?


Książka Petera Jamesa jak dla mnie jest dosyć przewidywalna. Pojawiające się kolejne, coraz bardziej dramatyczne wydarzenia następują po sobie dynamicznie, przybierając na sile, aż do nieuniknionego momentu kulminacyjnego i – co akurat godne pochwały – dość zaskakującego zakończenia. Już od pierwszych stron książki czytelnik bez problemu może rozpoznać typowe cechy tego gatunku – mamy tu zatem dziwne, niewytłumaczalne zjawiska, gęstą atmosferę, nadprzyrodzone istoty i krwiste opisy. Atmosfera zagęszcza się niemal z każdą kolejną stroną, a czytelnik wypatruje nowych rewelacji związanych z duchami zamieszkującymi Cold Hill.


W mojej ocenie, trochę kuleje w powieści logika i – po poznaniu zakończenia – chronologia wydarzeń opisywanych w książce. Jednak książka została oparta nie na rozsądku, ale na grze na emocjach, w związku z czym wszystkie niedociągnięcia – w tym niezamknięcie kilku wątków pobocznych - trzeba zrzucić na karb gatunku. Choć to ogromna szkoda, bo w obecnym kształcie, powieść miejscami wydaje się po postu niedopracowana.


Mimo powyższych mankamentów „Dom na wzgórzu” to książka, od której z pewnością trudno się oderwać. Przynajmniej mnie. I chociaż mój umysł miejscami prosił mnie o chwilę wytchnienia, to chęć poznania zakończenia była zdecydowanie silniejsza.


Książka Petera Jamesa świetnie wpisuje się w przyjęte tradycje gatunkowe, dlatego lepiej sięgnąć po nią, gdy jest z nami ktoś w domu.


Wpadnijcie też obejrzeć jak gadam o książce: https://youtu.be/Wj9Q3k50Ud4


Comments


Dołącz do mojej listy mailingowej

Dziękuję za dołączenie!

© 2023 by Moje Książki. Moja Miłość. Proudly created with Wix.com

bottom of page